Facebook

Patrząc przez różowe okulary 👓

Dzień dobry! Cześć! Czołem! Już tydzień minął od Święta Dziecka, a ja nadal mam wrażenie, że mogłabym świętować je jeszcze raz. Chociaż, codziennie możemy czuć się jak dzieci, nie?

Każdy z nas w głębi duszy czuje się jeszcze dzieckiem, np. radowanie się z najmniejszej rzeczy, chęć doznania przygody i marzenia. Kto z nas nie chciałby choć raz nie martwić się niczym i po prostu fruwać, żyć... 

Moi rodzice poznali się wprawdzie na zabawie, jak to kiedyś bywało, ale podobno zakochali się w sobie od pierwszego wejrzenia. I tak oto, pojawiłam się ja! Daria!

W roku Pańskim 1993 pojawiłam się ja, jako owoc miłości, przedłużenie rodu i takie tam... Patrząc na te i inne zdjęcia nie mogę uwierzyć, że byłam taka mała, do NICZEGO nie podobna :D


Proszę tylko zobaczyć, dwa różne światy: świat aniołka i świat diabła :D Chociaż uśmiech ten sam, nigdy mi nie schodził z twarzy.





Przyszła I Komunia Święta. Pamiętam ją jak dziś. Odbyła się ona w Dzień Matki 16 lat temu. Przygotowania szły pełną parą. Zamówienie stolików, ławek, dodatkowych talerzy, szklanek i sztućców z pobliskiej remizy. Zawinięcie włosów na papiloty dzień wcześniej. Mięso w misce, nocne gotowanie przez moją mamę i ciocię. Ech... wtedy tego nie rozumiałam, ale kosztowało to moich rodziców wiele pracy. Dzisiaj? Dzisiaj wystarczy kilka lat wcześniej zamówić salę i już masz wolne :D Jak każde dziecko nie mogłam się doczekać prezentów i przyjazdu gości. Ale mimo wszystko cieszyłam się z przyjęcia Pana Jezusa, czułam się dorosła i ... szczęśliwa. To był przełom w moim dziecięcym życiu.






Znowu mamy do czynienia z zupełnie dwoma światami. Ten pierwszy to wolność, totalne dzieciństwo, dwie kitki i heja! Natomiast drugi świat to świat kujona, wiecznej uczennicy, która musiała mieć odrobione lekcje, ułożone książki i zeszyty w plecaku według występujących przedmiotów w konkretnym dniu, zastrugane ołówki i kredki, gruby brudnopis i oprawione podręczniki. To całą ja, do tej pory ciągnie mnie do uzupełniania swojej wiedzy, chociaż z drugiej strony cieszę się, że edukację mam już za sobą.










Koniec liceum to koniec dzieciństwa. Wejście w dorosłość... prawie, bo człowiek jeszcze nie wie co go może czekać, czasami znajduje się w obcym mieście zupełnie sam. Czyż to nie jest urocze? Co tygodniowe zjazdy do domku, wałówki, akademik... Życie.





Na studiach robiło się różne rzeczy. Chodziło się na koncerty, brało się udział w wolontariacie, dorabiało się. Lubiłam ten czas, kiedy miałam tak poukładane zajęcia, że mogłam w między czasie dołożyć sobie kolejne. Chociażby wolontariat. DKMS dwa razy, Stowarzyszenie Jestem i praca z niepełnosprawnymi. Później pozwalanie koleżankom na ćwiczenie kresek na własnej twarzy, bo czego się nie robi dla przyjaźni. Na koniec dorabianie paru złotych jako animator, chociaż to mi zostało. A całość- jak wisienka na torcie- zakańcza udział w Juwenaliach i wszelakiego rodzaju koncerty :) To były czasy. Teraz pracując mam czas dla siebie, na posprzątanie mieszkania, spotkanie się ze znajomymi. Nie mam czasu na zabawę jako taką, a na organizowanie ślubu i odwiedzanie raz na jakiś czas rodziców, bo co tygodniowe wyjazdy się skończyły. Dzisiaj człowiek jest nastawiony na zarabianie, bo inaczej nie opłaci mieszkania, nie zapłaci za prąd i wodę, nie kupi lekarstw i raz na jakiś czas nie pójdzie do kina. Teraz to widzę, będąc dorosłą i zarabiającą na siebie kobietą, człowiek podąża za pieniądzem, bez niego nie osiągnie ładu jako takiego.

Kobiety podążają za sukcesami, sukcesami raczej zawodowymi niż rodzinnymi. Najpierw praca, a później rodzina. Najpierw ja, a później inni. Niestety, to jest prawda. Najpierw trzeba coś w życiu osiągnąć, aby móc dać życie i przykład innym. Nie wyobrażam sobie żyć bez świadomości, że spełniłam się zawodowo i że miałam możliwość wyboru. Wiem też, że są na świecie kobiety, dla których sukcesem życia jest posiadanie rodziny i ja je podziwiam. Trzeba mieć jaja, aby umieć uszczęśliwiać nie tylko siebie. Ja jestem nieco egoistyczna i chcę najpierw uszczęśliwić siebie. TO CAŁA JA! 

A jak Wasze życie? Jakie macie wnioski, co byście zmienili? Myślę, że jest wiele rzeczy, które mają swoje "ale", czasu nie cofniemy, jednak możemy wychować swoje dzieci na dobrych ludzi.


Komentarze

Popularne posty

Pizza jaką lubię :)

Nowe doświadczenia- nowe patrzenie na świat

Szampon micelarny z Nivea- recenzja. Jestem na NIE