"Dziewczęta z Auschwitz"- recenzja książki
Już druga recenzja książki, którą przeczytałam w wyjątkowo krótkim czasie. Chciałam ją mieć. Nie dlatego, że wszyscy ją mogli mieć, a dlatego, że interesuję się tematem II wojny światowej i obozów nazistowskich.
Tytuł: Dziewczęta z Auschwitz. Głosy ocalonych kobiet
Autorka: Sylwia Winnik
Wydawnictwo: MUZA S.A.
Rok wydania: 2018, wydanie I
Książka jest z gatunku autobiografii i opowiada o losach 12 kobiet, które przeżyły Auschwitz. Jedne się tam urodziły, inne urodziły tam swoje dzieci, przeżyły Marsz Śmierci, eksperymenty, ciężką prace... Po prostu przeżyły. Początkowo myślałam, że pojawią się w niej drastyczne historie, nie ukrywam- byłam nieco zawiedziona. Ale kiedy zaczęłam czytać i czytać dalej, zagłębiać się w historie tych kobiet, zrozumiałam że takie informacje w zupełności wystarczają. Są smutne i pozwalają rozmyślać nad tym, że w ogóle wydarzenia te miały miejsce.

Chyba najsmutniejszą historią była śmierć najmłodszej ofiary Auschwitz- Irka. Żył zaledwie 9 dni. Matka będąc w trzecim miesiącu ciąży trafiła do obozu. Urodziła w trakcie Marszu Śmierci u obcych ludzi, ksiądz Niemiec nie ochrzcił dziecka, gdyż była Polką. Został ochrzczony przez samą matkę i ludzi, którzy jej pomogli. Jednak kobieta nie miała pokarmu, było zimno. Dziecko zmarło, zostało pochowane w pudełku po makaronie przy przydrożnym krzyżu.
Każda historia opowiadana jest w pierwszej osobie. Język jest prosty, mimo tak trudnych wydarzeń, jakie są przedstawiane- spokojnie się je czyta. Zero jakichkolwiek przebarwień sytuacji. Tak, jakby te wydarzenia były wczoraj. Dodatkowo, przeczytać można wiele fragmentów z różnych książek, np z "Dymów nad Birkenau" Szmaglewskiej, wiele naszych bohaterek znało ją osobiście, jedna jest jej bohaterką książki. "Dziewczęta..." są również wzbogacone o liczne zdjęcia, nawet te z prywatnych albumów kobiet, dzięki czemu można sobie wyobrazić tamte sytuacje.
Książka wzbudziła we mnie smutek. Zero obrzydzenia, raczej niedowierzanie. Już bardziej książki w liceum są mroczniejsze. Mówiąc komuś: "Wiesz, przeczytałam Dziewczęta z Auschwitz, mam jeszcze Kobiety z bloku 10, wypożyczyłam Brunatną kołysankę", patrzą na mnie z wielkimi oczyma, chyba oszalałam. Inni mówią, że ich dziadek był w Auschwitz, ciocia była poddawana eksperymentom i nie mogła mieć dzieci- straszne! To było naprawdę!
książka jak najbardziej w moim klimacie, zapisuję tytuł by móc się w nią zaopatrzyć, pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńPolecam :)
UsuńJeszcze jej nie czytałam, ale ciekawi mnie bardzo :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę jest ciekawa, polecam :)
UsuńBardzo lubię lekturę dotyczącą II wojny światowej. Chociaż zazwyczaj powoduje u mnie smutek, ale też skłania do głębokiej refleksji. Pozdrawiam, Ann
OdpowiedzUsuńwww.ann-swear.blogspot.com
Ja mam to samo. Trzeba pamiętać historię, aby te zle wydarzenia się nie wydarzyły ponownie
UsuńNie wiem czy chciałabym ją przeczytać....tyle przeżyć...tak smutne i aż trudno uwierzyć ze prawdziwe :(
OdpowiedzUsuńNiestety prawdziwe
UsuńMam ją na swojej półce, ale raczej prędko nie sięgnę. W szkole omawiamy tetaz literaturę wojenną i czuję się nieco przytłoczona.
OdpowiedzUsuń