Facebook

Wracam do żywych

Czy mieliście kiedyś tak, że było Wam tak bardzo dobrze, że nic nie chcieliście zmieniać, mimo to widzieliście, że trzeba by było to zrobić? Albo, już się przyzwyczailiście do tego, zaakceptowaliście pewien stan rzeczy, ale jednak jest potrzeba zmiany dla dobra siebie samego? Ja tak mam teraz, nie ukrywam, czuję się raz dobrze, a raz źle. Ale mimo wszystko akceptuję to. W sumie, skoro się coś akceptuje, to po co to zmieniać, prawda? No właśnie, to jest trudna decyzja, ale ja ją wreszcie podjęłam. O co w ogóle chodzi? Zapraszam dalej!

Chodzi o motywację. Oj, trudne pojęcie. Trudne pod względem zrozumienia tego, co się za nim kryje w praktyce. Wiemy, czym jest motywacja, synonimem jest impuls. Coś musi się wydarzyć, aby coś było. Czyli, np. jest ciemno, więc jestem zmotywowana, aby podnieść kuper i włączyć światło. No właśnie, niektórym nawet się nie chce podnosić 4 liter i siedzą tak w ciemnościach. W sumie niegłupi pomysł, w końcu można zaoszczędzić na prądzie, ale... co z naszymi oczami? To jest skutek uboczny braku motywacji. Zatem, niech nam się lepiej zachce, bo inaczej będzie źle dla nas, dla naszego zdrowia... Suma summarum, chcemy być zdrowi i piękni (bo głównie o to nam chodzi, jeszcze bogaci i najedzeni) to bądźmy zmotywowani lub szukajmy motywacji.

Zaczęłam działać wraz ze zbliżającym się nowym rokiem. Powoli już o tym wszystkim myślałam, nastawiałam się i łapałam motywację. Ale motywację do czego? Do powrotu na siłownie i zadbania o swoje zdrowie. Zapewne znacie to uczucie, kiedy jesteście leniwi, nic nie chce się Wam zrobić i marzycie o kawałku czekolady. Teraz jak były święta, to miałam ten stan prawie codziennie, błogie lenistwo, obudziłam się przed sylwestrem z myślą, że tak długo nie można. Ale, zaraz, halo! Akceptuję się. Pomyślicie pewnie, że mówię tak na odczepnego. Ale naprawdę tak jest. Zaakceptowałam siebie dopiero od niedawna, też potrzebowałam czasu, byłam aktywna fizycznie i zdrowo się odżywiałam, schudłam 15 kilo. Co się stało, że znowu potrzebuję motywacji? Otóż zmiana środowiska, trybu pracy spowodowała, że przestałam nad wszystkim panować. Kilogramy przybywały, ale co najważniejsze, nie mam efektu jojo. Po co to mówię, użalam się nad sobą? W żadnym wypadku! Chcę być przykładem kogoś, kto zaczyna n-ty raz i chce, ma właśnie te motywację 💪 Najlepsze w tym jest to, że dodatkowe kilogramy nie spowodowały, że mam niską samoocenę, nie chce się pokazywać na mieście bez make-upu itp. Wiem, że jestem wartościową osobą, mam ogromny dystans do siebie, i wiem też, że ostatnio nieźle przybimbałam, dlatego chcę to zmienić. Dlatego wszem i wobec ogłaszam, że biorę się za siebie i jutro idę na trzeci trening do Lady Gracja Fitness (kto z Torunia, okolic zapraszam do Gracji). Moje wypociny traktuję jako deklarację, jest mi to bardzo potrzebne 💖

A zatem, co to jest motywacja i po co nam jest potrzebna. Dzięki niej, możemy naprawdę wiele zdziałać. Wcześniejszy przykład dotyczył zdrowia, bo jest mi bliski, ale przykładów może być jeszcze więcej, np. zmiana pracy, aby zacząć się w końcu rozwijać, postawienie się szefowi, aby otrzymać premię, skończyć z paleniem, bo nie chcesz truć swoich bliskich, zmiana kolorów ścian w mieszkaniu, abyś poczuł się lepiej itp. Te wszystkie czynności, zmiany wymagają ogromnej motywacji. Co z tego, że jakaś zmiana jest mała, jak może nas wiele kosztować, zmienić nasze życie. Ważne, aby najpierw zacząć od nastawienia psychicznego. Trzeba chcieć i dużo o tym myśleć. Myślenie jest bardzo ważne, dzięki niemu powoli wchodzimy na odpowiednie tory. Gdybyśmy wskoczyli zbyt gwałtownie, tak samo szybko byśmy się zniechęcili, a to jest niepotrzebne! Też jest tak, że zaczynając coś pierwszy raz, nie mamy zielonego pojęcia, jak się za to zabrać, potrzebujemy zatem dwa razy więcej czasu na dostosowanie się do sytuacji. Jeżeli bierzesz się za coś kolejny raz, już wiesz z czym to się je, co ostatnio nie działało, a co dało dobre efekty. Zatem jak coś działa, rób tego więcej, coś nie działa, nie rób tego, rób coś innego (TSR- takie zboczenie zawodowe). 

Bardzo swobodnie piszę ten wpis, temat jest mi bliski i przedstawiam go prosto z serducha 💜 Ciekawa jestem, jak Wy ostatnio się motywowaliście i ile Wam to zajęło. Czy zmotywowaliście się zbyt późno, czy trafiliście w punkt? Chętnie też podzielę się spostrzeżeniami z 15kilo temu, może mamy podobne, albo ktoś chce się motywować razem ze mną? Jeżeli tak, to zapraszam na Dzień jak co dzień- Facebook klik!  lub na Instagrama klik!

Komentarze

Popularne posty

Pizza jaką lubię :)

Nowe doświadczenia- nowe patrzenie na świat

Szampon micelarny z Nivea- recenzja. Jestem na NIE