Po co nam wykształcenie?
W dzisiejszym wpisie chciałabym poruszyć temat kształcenie, zarówno na poziomie szkoły podstawowej (dzisiaj podstawówka i gimnazjum), szkoły średniej i studiów wyższych. W tytule zadałam pytanie, na które chciałabym teraz odpowiedzieć, dodatkowo poznać też wasze zdanie.
Mój przykład: standardowo-
magister. Magister czego?- zapytacie. A no pracy socjalnej, bite 5 lat
studiowania właśnie tego kierunku. Czy żałuję? Trochę. A to tylko dlatego, że
drugi stopień był ten sam co licencjat. Najgorsze co mogłam wybrać,
powtóreczka, wałkowanie tego samego. Okay, może i fajnie, w końcu wiedza nabyta
i powtarzana utrwala się. Ale mi to raczej nie przypasowało. Z resztą, czego ja
się w ogóle spodziewałam? Okay, dobrnęłam do końca. Temat pracy był moim
upragnionym, bo pisałam o tym, co mnie interesuje, czyli „Wsparcie społeczne
rodzin osób niepełnosprawnych w województwie kujawsko-pomorskim”. Byłam z niego
raczej zadowolona. W każdym razie, tytuł mam. Ale co z tego? Po co on mi? Dla
szpanu? Żeby wyrobić sobie pieczątkę? A no nie.
Zarówno w szkole podstawowej i
gimnazjum (bo kiedyś to były oddzielne poziomy) byłam osobą spokojną i skromną.
Obracałam się w towarzystwie góra trzech koleżanek, a może tylko z jedną
pisałam smsy (bo wtedy to było na czasie) i odwiedzałyśmy się. Liceum, inne
miasto, półgodzinne dojazdy. Podobało mi się, ale nie pozwoliło na to, abym w
jakimś stopniu się ukształtowała jako osoba. Zdałam maturę i to w tamtym czasie
było ważne. Och, niby mogłam uczestniczyć w życiu szkoły, a bo to tworzenie
kroniki, radioli (czyli radia szkolnego, puszczanie na przerwach muzyki,
przeprowadzanie wywiadów na żywo itd.), pisanie do szkolnej gazetki. Jednak do
końca to nie spowodowało, że ukierunkowałam się na coś ambitnego (w tamtym
momencie), raczej byłam cichą myszką. Uwierało mnie to bardzo, ale myślałam, że
tak musi być. Myślałam wtedy, że wiem kim chcę zostać, mianowicie marzyło mi
się dziennikarstwo. Ale jak to? Niby cicha myszka, a chciała pracować w takie
branży? A no, najwyraźniej coś mną kierowało, że pragnęłam do ludzi iść i z
nimi rozmawiać, dowiadywać się i dużo pisać. Część z tego realizuję- mogę
pracować z ludźmi i pisać, dla was 💖 W każdym razie, uważam że dzieciak, w
szkole podstawowej, a nawet i czasami w liceum, nie wie nic, nie zna siebie do
końca, i wybieranie kierunku podążania w życiu dorosłym (czyli studia), mijają
się z celem. Ale okay, lećmy dalej.
Poszłam na studia. Z wioski
wyrwałam się do miasta i zamieszkałam blisko uczelni, nie znałam nic, ulic,
ludzi. Oj, na początku było ciężko, każdy weekend w domu, pierwsza praca
(wydawała mi się wtedy poważna, a to było tylko rozdawanie ulotek). Czas
leciał, ludzie się zmieniali- ja też. Każdy na roku był równy sobie. Nie było
gorszych i lepszych, każdy z nas miał coś, czym mógł się dzielić, mógł pomagać
innym. I wtedy się zaczęło. Sesja za sesją… niby miało to wyglądać jak matura?
Raczej to nie było to, może dlatego, że mój kierunek był jednym z łatwych- ale
to tylko zdanie innych. Dla mnie był to kierunek, który może nie był
wymarzonym, ale pozwolił na to, że zrozumiałam siebie i drugiego człowieka.
Socjologia, pedagogika, psychologia, nawet podstawy przedsiębiorczości,
duchowość w opiece, metodyka itp. Itd. Jedne przedmioty były bardzo łatwe, inne
mega trudne, ale jakoś się prześlizgiwałam. Nawet nie wiedziałam kiedy, a
poczułam, że jestem kimś. Nie dlatego, że miałam swoje lata, wyrwałam się ze
szponów rodziców, czy stałam się licencjatem. Tylko dlatego, że rozumiałam
przyczyny niektórych problemów społecznych, potrafiłam je sobie wytłumaczyć,
miałam swoje zdanie i inni chcieli mnie wysłuchać.
Moje wywody nie mają na celu
pokazania, że tylko studia są najważniejsze, a raczej to jest ważne, czego się
w życiu nauczymy. Jeżeli masz dostęp do takich możliwości jak studia- korzystaj
z tego. Jeżeli nie to podążaj za tym, co mogłoby cię ukształtować, czyli drugi
człowiek, zainteresowania, wszelakie akcje społeczne, które pokażą co się
dzieje wśród nas i jaki masz do tego stosunek. Otwórz się na świat, a spodoba
ci się.
Lecąc dalej. Tak, jestem z siebie
dumna. W między czasie porobiłam multum szkoleń i zdobyłam parę certyfikatów.
Tak, aby mieć lepszy start w życie zawodowe (bo dzisiaj to też jest ważne, ale
nie tylko) oraz mieć wiedzę, którą mogłabym się dzielić, niekoniecznie w pracy,
ale w życiu, móc sama sobie tłumaczyć różne kwestie społeczne, wiedzieć gdzie
iść po pomoc (bo nie należy się wstydzić proszenia o nią). Człowiek bez wiedzy jakiejkolwiek
nie wie nic. Ale człowiek z praktyką wie dużo. Bo przez praktykę zdobywa
wiedzę, czyli już ma dwa w jednym, cwaniak ✌ Ten czas zdobywania wiedzy poza studiami, czyli szkolenia, obecnie studia
podyplomowe, pozwolił na to, że ukierunkowałam się, wreszcie. Wiem co chcę
robić w życiu i już to robię, czyli pracuję jako instruktor terapii zajęciowej
z osobami NI i oby jak najdłużej (możecie mnie znaleźć TUTAJ)Dzięki
studiom zrozumiałam proces „po co mi to”. Otworzyło mnie to na jeszcze większe
zdobywanie wiedzy, ukształtowało moją osobowość, bo teraz potrafię powiedzieć
„nie”, wyrazić swoje zdanie, pokazać kim jestem i się siebie nie wstydzić.
Lubię różne nowinki, ale muszę chcieć, bo jak nie chce, to wtedy nić na siłę, a
raczej chcę dużo, tylko czasu brakuje 😎
Dopiero będąc osobą dorosła, kiedy poznałam to życie na
własny rachunek, zrozumiałam co należy zrobić, aby osiągnąć sukces (nawet ten
najmniejszy), zasmakowałam pracy, jaką trzeba było w to wszystko włożyć. Nie
tylko dla papierka (mimo, iż jest on teraz bardzo ważny), ale dla samego
siebie, należy kształcić swój umysł oraz przy tym swoją osobowość. Dziwię się,
że osoby po szkołach zawodowych, czasami tyle osiągają. Broń Boże, nie chcę
nikogo obrazić, raczej wydaję mi się, że są to osoby na tyle odważne, że z łatwością
wybierają kierunek, w którym chcą podążać. Mi to zajęło 5 lat, oni to wiedzą
zazwyczaj już po szkole ponadgimnazjalnej (teraz: ponadpodstawowej). Lecą tak
przez życie i jest im dobrze. Zazwyczaj, rzadko marudzą na siebie, a na to
jakie dobroci daje, lub nie, im świat i społeczeństwo. Nieważne co robisz, bądź
szczęśliwy.
Reasumując, warto sięgać po możliwości, jakie dają studia. Ja jestem bardzo z nich zadowolona
(możliwe, że kiedyś będę pracować jako pracownik socjalny, dlatego się mnie
strzeżcie, na razie zagrzałam miejscówę
w warsztacie i się nigdzie nie wybieram). Jaki wy macie stosunek do kształcenia, wykształcenia?
Ciężko się nie zgodzić. Sam studiowałem, błędnie myśląc, że studia coś mi dadzą - w sensie "namacalnym"; doświadczenie, staż... Nic z tych rzeczy. Studia rzuciłem, pracuję w zupełnie odmiennej branży - i jest mi z tym dobrze. I ja też jestem w tym dobry - bo to, czego się na studiach nauczyłem (mimo, że trwały one tylko dwa lata) przydaje się także poza aulą - dyscyplina, stanowczość, pewność siebie, organizacja czasu i miejsca pracy. A więc - nie polecam. Nie warto marnować pięciu lat życia tylko dla trzech literek przed podpisem :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawie napisane :) No i oczywiście, masz rację :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że widzisz zarówno zalety jak i wady studiowania. Zalet chyba jednak więcej, a z mojej perspektywy najważniejsza to nauka życia i usamodzielnienie się. Jak to przeżyłaś, to przetrwasz już wszystko :-)
OdpowiedzUsuńTo ja też się wypowiem. Studia są bardzo potrzebne, nawet te humanistyczne. Człowiek nabiera ogłady, potrafi rozmawiać lub negocjować z profesorami, uczy się kombinować, poznaje wiedzę i nowych ludzi. I jeszcze Wam powiem, że wielu ambitnych ludzi, którym się nie udało skończyć studiów wyższych, traktują to jako olbrzymi kompleks.
OdpowiedzUsuńDokładnie, nie tylko ta wiedza z zakresu kierunku i przyszłego zawodu jest ważna, ale też te obycie się w społeczeństwie, umiejętność komunikowania się, wyrażania swoich opinii jest ważne ;)
UsuńDokładnie. Studia są ważne, może w niektórych dziedzinach bardziej się liczą umiejętności, ale mimo wszystko ten "tylko papierek" dużo pomaga. Większość ludzi patrzy właśnie na to i w przyszłości jesteśmy traktowani poważnie. Oczywiście i tak każdy ma prawo zdecydować i jeśli nie chce i mimo wszystko uda mu się osiągnąć sporo, to super, nic na siłę, ale jak ktoś idzie na studia i kocha co lubi - to same korzyści :)
OdpowiedzUsuńJestem magistrem fizjoterapii, nie pracuje w zawodzie. Czy żałuję, czasem tak, choć teraz po moich trzech operacjach, nie byłabym w pełni sprawnym fizjoterapeutą. Od 16 lat pracuje w firmie która zdobi porcelnę, szkło i emalię. Bardzo przyjemny wpis. Życzę Ci spełnienia marzeń.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuń